Home Page|Photos|Texts|Pictures|News|Links|Site Map
the CarpathiansTexts Logo = back to previous page

Piotr Szucki 1994
 

Świdowiec (zima 1994)

Położony na Zakarpaciu Świdowiec jest idealnym terenem do uprawiania narciarstwa turystycznego. Brak tu kosodrzewiny i skalnych gołoborzy, które tak utrudniają wycieczkowanie w sąsiednich Gorganach. Granica lasu przebiega stosunkowo nisko, a nad nią rozciągają się wielokilometrowe połoniny. Stoki są zatem bardzo szerokie. Narciarze bardziej ambitni znajdą tu także żleby i kotły polodowcowe. Najwyższym szczytem jest trójwierzchołkowa Bliźnica (1883 m), górująca 1300 metrów nad doliną Cisy. Na granicy lasu jest wiele szałasów i osiedli pasterskich.

Polscy narciarze zawitali w Świdowiec na początku naszego stulecia. Bliźnicę zdobył samotnie 28 kwietnia 1901 roku Tadeusz Smoluchowski. Grzbiet Świdowca od Bliźnicy po Tatarukę przeszli po raz pierwszy Maksymilian Dudryk, Zenon Klemensiewicz, Roman Kordys, Jerzy Maślanka i Kazimierz Przetocki w dniach 14 i 15 kwietnia 1908 roku. Następnej zimy w przeciwną stronę przeszli Świdowiec Maksymilian Dudryk, Ferdynand Goetel, Walery Goetel i Mieczysław Lerski.Tak pisał o tej wycieczce Maksymilian Dudryk:

Zobaczymy, które tereny pod narty są stosowniejsze, czy zakopiańskie, znane od dawna i ściągające turystów samą sławą swej nazwy, czy też Karpaty Wschodnie, uśpiony kraj borów i połonin, rozciągający się na przestrzeni wielu dziesiątków kilometrów? Czy strzeliste skalne turnie tatrzańskie mogą w zimie rywalizować z połogimi obszarami wschodnio-karpackimi, tak jeszcze wówczas w swej zimowej szacie tajemniczymi, nie wszędzie zwiedzonymi? [...] O godz. 9 stanęliśmy na szczycie Tataruki, 1710 m, w cudownej wprost pogodzie. Pełne słońce zalało blaskiem góry, nie wiadomo było co oglądać i w jakie wdawać się szczegóły, oddychaliśmy pełną piersią, aby wszystko w siebie wchłonąć i zlać się w jedno z blaskiem i pięknością śnieżnego górskiego świata! Najwięcej interesowało nas pasmo Świdowca, na początku którego staliśmy, a do końca mieliśmy 15 km zębatej grani: co tu było szczytów, wzniesień, siodeł i przełęczy! Aż oko się raduje. Bez wielkich słów pokazały się Walerkowi i Ferdkowi Karpaty Wschodnie w całej okazałości, mogli patrzeć i oglądać, co to są za tereny narciarskie, niech używają pędu, przestrzeni i słońca.

* * *

W dniach 27.02-11.03.1994 prowadziłem na Zakarpaciu (w Świdowcu i Czarnohorze) narciarskie wczasy wędrowne, w których wzięło udział 10 osób z Krakowa, Lublina, Warszawy, Łodzi, Poznania, Olsztyna i Pisarzowic. Po kilkunastu godzinach od wyjazdu z Lublina byliśmy już w pierwszej bazie wypadowej w dolinie Apszyńca. Następne miejsca noclegów to: pierwsze na Ukrainie prywatne schronisko pod Stohem i Jasinia. Weszliśmy na wiele wierzchołków od Tataruki poprzez Bliźnicę po czarnohorski Pietros. Wspaniałe stoki, urozmaicone zjazdy, duże ilości śniegu, obecność Ali Rokickiej, doborowe towarzystwo, łatwość dojazdu i powrotu - wszystko to sprawiło, że uczestnicy wybierali się jeszcze wielokrotnie na podobne imprezę w latach następnych. Warto dodać, że niektórzy z nas zażywali przyjemności zjazdów telemarkami. Wszyscy otrzymali czapeczki w barwach Habsburgów, śpiewniki okolicznościowe, mapy i porcję facecji nepalsko-galicyjskich. Kucharzem był Wojtek Biedrzycki z Krakowa. Pod Tataruką spotkaliśmy się z grupą gorgańską prowadzoną przez Adasia Kulewskiego. W mojej pamięci zapisały się szczególnie: w Świdowcu - nawisy, a w Czarnohorze - zjazd w puchu z Szesy.

Szczegółowy opis imprezy spłodził i opublikował (w wersji znacząco zmienionej przez redakcję) w "Pamiętniku PTT" Jacek Karczewski z Łodzi.
 

Piotr Szucki 1994
 

top Home Page|Photos|Texts|Pictures|News|Links|Site Map Texts